Jak pomocnicy stają się pomocnikami
Od pracowników socjalnych po pielęgniarki medyczne, nikt nie poświęca swojej kariery pomaganiu ludziom bez powodu. OK, są szarlatani, którzy wykorzystują ludzi, jak wszędzie; są ludzie, którzy po prostu liczą na bezpieczną pracę lub status, ale może nawet wtedy istnieją ukryte powody, dla których przyciągnęła ich taka profesja. Pozostańmy jednak przy tych pomagających profesjonalistach, którzy nie skupiają się na pieniądzach, którzy mogą być świadomi, że nigdy nie będą bogaci ani awansowani, którzy nie wabią ludzi przepychem i obietnicami magii, którzy chcą dokonać pozytywnej zmiany w życiu innych.
Takie osoby zazwyczaj wybierają swój zawód w oparciu o to, z czym mogą się łatwiej identyfikować i co jest dla nich lepsze. znajome i osobiście ważne. Niektórzy z nich mogą być naturalnie bardziej empatyczni niż przeciętnie, ale wielu uważa pomaganie za ważne, ponieważ już doświadczyli potrzeby pomocy, albo z własnego doświadczenia, albo przez kogoś bliskiego. Tacy pomocnicy są najbardziej narażeni na wypalenie.
Wypalenie zawodowe to syndrom charakteryzujący się brakiem energii, motywacji i poczucia sensu w pracy, często wynikający z długotrwałego stresu, utraty ideałów i zmniejszonej nadziei. Często przenosi się na życie osobiste, objawiając się lękiem i depresją. Z pozoru może wydawać się wynikiem zewnętrznego stresu i rozczarowania, ale często kryją się za tym głębsze przyczyny.
Wyolbrzymione poczucie odpowiedzialności od dzieciństwa
Jeśli dzieci spotykają się z chorobą, przemocą, uzależnieniem lub innym rodzajem chronicznej niestabilności w swoim bliskim otoczeniu, zwykle odczuwają potrzebę pomocy. Mogą nawet czuć, że ich obowiązkiem jest pomóc, nawet jeśli nikt ich o to nie prosi (a niektórzy rodzice proszą dzieci o pomoc, choć jest to niezdrowe). Małe dziecko nie ma wystarczającego doświadczenia, by ocenić, jak bardzo jest to (nie)realne. Jednocześnie dzieci naturalnie postrzegają siebie jako centrum wszystkiego, co dzieje się wokół nich. Tak więc nawet jeśli nie postrzegają siebie jako przyczyniającego się lub powodującego problem (co małe dzieci często robią), mogą postrzegać siebie jako odpowiedzialnych za dostarczanie rozwiązań lub przynajmniej pewnej ulgi.
Oczywiście dzieci zwykle nie są prawdziwą przyczyną problemów rodzinnych, nie mają też zasobów i doświadczeń potrzebnych do zapewnienia znaczącej pomocy. Jednak bez względu na to, jak nierealne może to być, dzieci postrzegałyby siebie jako część problemu i spróbują coś zmienić. Niektóre dzieci mogą aktywnie się angażować (na przykład w niektórych przypadkach przemocy domowej dzieci próbują werbalnie lub fizycznie chronić maltretowanego rodzica), a niektóre dzieci po prostu starają się być tak dobre, jak tylko potrafią, mając nadzieję, że w jakiś sposób dotrze to do ważnych osób.
Ponieważ przyczyna problemu jest zwykle niezwiązana z dzieckiem, sytuacja prawdopodobnie nie ulegnie poprawie, a z czasem może się pogorszyć. Im młodsze i bardziej wrażliwe są dzieci, tym bardziej prawdopodobne jest, że obwiniają siebie za brak sukcesu. Nie dzieje się to na poziomie racjonalnego myślenia (które może nawet nie być jeszcze rozwinięte), ale w znacznie bardziej instynktownych, emocjonalnych częściach mózgu. Takie dzieci mogą spędzać dużo czasu na odczuwaniu stresu, niepokoju lub paraliżu emocjonalnego, z jednej strony wierząc, że powinny być w stanie na coś wpłynąć, a z drugiej strony czując, że nie mają na to wpływu. bez względu na to, jak bardzo się starają, to nie wystarczy.
To ostatnie jest powszechnym problemem, na który cierpi wiele osób, ale nie wszyscy wybierają zawody związane z pomaganiem. Niektórzy mogą próbować rozwiązać takie nierozwiązane uczucia, zakochując się w osobach z problemami, które mogą próbować ratować i pomagać, w nieświadomej nadziei, że tym razem będą w stanie zaspokoić potrzeby innych i własne oczekiwania wobec siebie. Często kończy się to tym, że pomagający staje się ofiarą i zaczyna cały cykl od nowa. Ale to już inna historia.
Poczucie odpowiedzialności za cały świat
Jeśli takie osoby zdecydują się zostać profesjonalistami w dziedzinie pomagania, z łatwością będą rzutować swoją dziecięcą potrzebę pomagania i przywiązanie do osiągania pożądanych rezultatów na wiele przypadków, z którymi spotykają się w swojej pracy. Wówczas brak sukcesu lub sukces mniejszy niż oczekiwany może wywołać nierozwiązane problemy z dzieciństwa poczucia nieadekwatności, nierealistycznej odpowiedzialności i winy. Takie osoby mogą spędzać swój wolny czas na rozmyślaniu o błędach, które mogły popełnić, wszystkich rzeczach, które mogły zrobić inaczej, momentach, w których mogły użyć lepszego słowa lub włożyć nieco więcej wysiłku... zapominając o wszystkich okolicznościach łagodzących, a także o odpowiedzialności innych osób.
Klientka, którą nazwę Adriana, jest profesjonalistką w dziedzinie pomocy. Kiedy była dzieckiem, jej rodzice często się kłócili, a czasami kłótnie przeradzały się w przemoc fizyczną. Adriana odczuwała stres i poczucie winy, starała się być dobra i współpracować, ale nic nie osiągała. Poza tym jej matka również miała poczucie winy i poczucie nieadekwatności z własnego dzieciństwa, które Adriana modelowała poprzez normalny proces uczenia się poprzez identyfikację z rodzicem tej samej płci. Oboje rodzice byli również bardzo krytyczni wobec Adriany, jednocześnie, jak to często bywa, biorąc jej cechy i dobre wyniki za pewnik.
Kiedy Adriana czuje się krytykowana w swojej pracy lub staje w obliczu braku sukcesu, pojawiają się dawne uczucia nieadekwatności i winy. Szczegółowo kwestionuje swoje zachowanie, zastanawiając się, co mogła zrobić inaczej, nawet jeśli racjonalnie zdaje sobie sprawę, że niewiele by to zmieniło. Stres i wewnętrzny konflikt, jaki to wywołuje, często pozbawiają ją energii, więc szczególnie po powrocie do domu czuje się zmęczona i pozbawiona motywacji. Oczywiście wpływa to na jej relacje z rodziną i zdolność do wykonywania obowiązków domowych (które znów uważa, że powinna być w stanie wykonać dobrze). Wtedy czuje się jeszcze bardziej winna i nieadekwatna.
Nie tylko to, ale Adriana czuje, że powinna pomagać innym jeszcze bardziej. Już teraz przekazuje datki na cele charytatywne, ale być może powinna przekazywać ich jeszcze więcej. Za każdym razem, gdy gdzieś na świecie wydarzy się katastrofa, czuje, że powinna choć trochę pomóc. Czasami czuje się winna, gdy pozwala sobie na spędzanie wolnego czasu, ponieważ na świecie jest tak wielu cierpiących ludzi i może mogłaby poświęcić im trochę więcej czasu. Jest świadoma, że takie dodatkowe wysiłki byłyby jak kropla w morzu, ale każda kropla wciąż coś znaczy. Może odrzucanie wpływu jej wysiłków to tylko sposób na uniknięcie odpowiedzialności? W historii byli ludzie, którzy osiągnęli niesamowite wyniki dzięki swojej odwadze i ciężkiej pracy, pomimo pozornie niemożliwych do pokonania przeszkód. Są ludzie, którzy ryzykowali swoje bezpieczeństwo, a nawet życie, dla zmiany, której pragnęli, i to im należy podziękować za to, co mamy dzisiaj. Kiedy wystarczająco dużo ludzi się zjednoczy, mogą przynieść zmiany - może Adriana powinna być odważniejsza, głośniejsza, zebrać wokół siebie innych ludzi? Ale brakuje jej energii i entuzjazmu, a potem zastanawia się, czy to tylko egoizm.
Dla małego dziecka rodzina jest całym światem. Trudno jest nawet być świadomym, że coś dzieje się poza nią. Tak więc, tak jak dorośli ludzie mogą oczekiwać, że reszta świata będzie ich traktować tak, jak traktowała ich rodzina, mogą również rzutują swoje poczucie odpowiedzialności wobec rodziny na cały świat.
Jak znaleźć równowagę?
Adriana ma oczywiście rację, gdy mówi, że odpowiedzialność społeczna jest ważna i że nawet kropla w morzu coś znaczy. Gdyby większość ludzi uważała, że ich wkład nie ma znaczenia lub że ktoś inny powinien wziąć na siebie odpowiedzialność, nic nigdy by się nie zmieniło - i tak właśnie często się dzieje. Jednak Adriana bierze na siebie nieproporcjonalną, wyolbrzymioną część tej odpowiedzialności; nie na tyle, by zagrozić jej bezpieczeństwu i życiu, ale na tyle, by zaszkodzić jakości jej życia, a być może także zdrowiu. Może być trudniej uznać uczucie za dziecinne, gdy istnieją racjonalne argumenty na jego poparcie. I wtedy możemy przesadzić.
Adriana poczuła wielką ulgę, gdy tylko udało nam się znaleźć i dotrzeć do zagubionej, przestraszonej małej dziewczynki w jej wnętrzu, która na pewnym poziomie wciąż słuchała kłótni rodziców. Zrozumienie, skąd bierze się jej ciężar i dlaczego nie mogła go rozwiązać jako dziecko, dało jej już znacznie lepszą perspektywę. Dodatkowa praca nad uzdrowieniem relacji z rodzicami pomogła jej poczuć się dobrze we własnej skórze i docenić wartość swoich wysiłków. Prawdopodobnie zawsze będzie chciała pomagać ludziom - nie ma w tym nic złego - ale jeśli będzie w stanie wspierać w sobie małą dziewczynkę, może znaleźć równowagę - rozpoznać, kiedy ma dość i docenić jakość własnego życia bez poczucia winy.
Wiele osób jest zaskoczonych, gdy dowiaduje się, jak wiele emocji może odzwierciedlać doświadczenia i uwarunkowania z dzieciństwa, nawet jeśli emocje te wydają się być spowodowane okolicznościami zewnętrznymi. W szczególności poczucie winy, bezradność lub nieadekwatność często mają swoje źródło w dzieciństwie i często leżą u podstaw depresji u dorosłych. Warto dowiedzieć się, skąd się one biorą.
Powiązane artykuły:
Poczucie własnej wartości i winy
Intymność z własnymi uczuciami