Praca z kilkoma młodymi klientami skłoniła mnie ostatnio do zastanowienia się nad sobą w tym samym wieku, kiedy dopiero co przyjechałam do dużego miasta na studia. Obecnie coraz częściej widzę te wspomnienia tak, jakbym patrzyła na kogoś innego, zamiast identyfikować się z moją młodszą jaźnią i widzieć rzeczy jej oczami. W mojej głowie widzę małego mola książkowego, który w końcu zaczyna względnie niezależne życie po latach tęsknoty za nim, jasne oczy pełne nadziei i marzeń, i myślę: Chłopiecbyłem zielony. Byłem bardziej zielony niż wiosna w Irlandii. Nie ma słowa, które odpowiednio opisałoby ten odcień zieleni, może z wyjątkiem fluorescencyjnego. Jeszcze trochę i mógłbym skończyć jako 50 odcieni zieleni.
Dorastając w stosunkowo małej społeczności i spotykając ograniczoną liczbę ludzi, doświadczyłem pewnego zastraszania i niesprawiedliwości, ale wciąż w pewnych granicach. Większość z nich można wytłumaczyć albo tymczasowym egoizmem z dzieciństwa, albo błędnymi projekcjami dorosłych o toksycznym pochodzeniu. Spędzałem też więcej czasu z książkami niż z ludźmi. Na każdej przerwie na posiłek w szkole biegałem do szkolnej biblioteki, by odpłynąć w fantazję. Po szkole często chodziłem do biblioteki miejskiej. Od czasu do czasu sprzątaczka musiała ścierać ze mnie kurz. Chociaż całe to czytanie pomogło mi rozwinąć moje myślenie i świadomość moich uczuć, z pewnością nie przygotowało mnie do prawdziwego świata. W książkach zawsze jest jakiś ból i niesprawiedliwość, oczywiście, ale zwykle jest to tymczasowe i stosunkowo szybko przezwyciężone (Gra o Tron nie została jeszcze opublikowana). Główni bohaterowie to zazwyczaj przyzwoici ludzie, a pozostali są raczej rozmazani.
W wieku 18 lat przeczytałem już sporo popularnych książek psychologicznych i samopomocowych i byłem przekonany, że "każda agresja jest wołaniem o pomoc?" i że jeśli będę miły dla innych, inni będą mili dla mnie, prędzej czy później. Musiałem się jeszcze wiele nauczyć.
Tak więc byłem tam, radosny z mojej nowo odkrytej wolności i chętny do nawiązania nowych znajomości i być może znalezienia pracy w niepełnym wymiarze godzin. Internet był jeszcze bardzo młody, nie było forów ani sieci społecznościowych, które dałyby mi wyobrażenie o tym, czego się spodziewać. Chciałem dać szansę całemu światu. Ktokolwiek podszedłby do mnie na ulicy lub w parku miejskim (oczywiście czytając), dałbym mu szansę. (W końcu po wszystkich bezpańskich spotkaniach w książkach następują ciekawe wydarzenia!). Gdyby zachowywali się nieco dziwnie, wzruszyłbym ramionami i pomyślał: "Chyba mają ku temu jakiś powód?". Cóż, mieli, ale nie w taki sposób, jaki sobie wyobrażałam.
Nie mogłem sobie wyobrazić, że ludzie postrzegają mnie jako przedmiot, a nie osobę. W małej społeczności, w której dorastałem, większość ludzi albo mnie znała, albo niejasno spodziewała się, że mogę być spokrewniony lub przynajmniej zaprzyjaźniony z kimś, kogo znają. W anonimowości dużego miasta niektórzy ludzie uwalniają swoją wewnętrzną bestię. Witamy w świecie seksualnych drapieżników.
Kiedy dyskusje w Internecie zbliżają się do tematu molestowania seksualnego i gwałtu, niektórzy ludzie ostatnio gniewnie reagują na każdego, kto sugeruje uczenie młodych dziewcząt rozsądnej ostrożności. Mówią: "Dziewczyny nie powinny uczyć się ostrożności, mężczyźni powinni nauczyć się postrzegać je jako ludzi i kontrolować się!". Zgadzam się z tym całym sercem - w teorii. Ale w wieku 18-19 lat desperacko potrzebowałam kogoś, kto nauczyłby mnie, jak działa świat. jesta nie jak świat powinien być.
Mężczyźni, którzy do mnie podchodzili, odbierali moją życzliwość jako sygnał, że wiem i zgadzam się na to, czego oczekują. Większość z nich nie mogła sobie wyobrazić kogoś tak naiwnego jak ja. Niecały tydzień po przyjeździe do miasta, rozmawiałam z facetem, który wydawał się dość przyjazny. Po chwili zapytał mnie: "Czy chciałabyś, żebyśmy spędzali razem czas tu i tam?". Myślałam, że chodzi mu o wspólną kawę, więc odpowiedziałam: "Jasne, czemu nie?". Objął mnie ramieniem w talii. Odsunęłam ją. Powiedział: "Ale dopiero co się zgodziłaś?". Powiedziałam: "Nie zgodziłam się z że!? Szczęka mu opadła: "A co to miało znaczyć?". Szczęka mi opadła.
Kilka dni później byłam w samochodzie faceta, który zaprosił mnie na wycieczkę na pobliską górę. Na szczycie góry próbował mnie pocałować. Odmówiłam. W drodze powrotnej zjechał na leśną ścieżkę i rzucił się na mnie. Rzuciłam się do drzwi, udało mi się je otworzyć i uciekłam do lasu. Było już ciemno. Biegłem, chowałem się za drzewami, a potem szedłem, aż znalazłem małą restaurację i poprosiłem ludzi, by odwieźli mnie do miasta. Facet zadzwonił do mnie następnego dnia (tak, podałem mu swój numer telefonu, zanim wybuchł chaos). Tak, byłem naiwny. Już to ustaliliśmy) i twierdził, że myślał, że mi się spodoba. Powiedziałem mu, żeby nigdy więcej do mnie nie dzwonił. Oczywiście, że dzwonił. Po jakimś czasie się poddał.
Następny epizod (tak, był następny epizod. Wiem, wiem.) był z facetem, który zaoferował mi pracę na pół etatu. Z pewnością potrzebowałem pracy, więc zgodziłem się, aby zawiózł mnie do swojego rzekomego sklepu, w którym miałbym pracować. Jechał w milczeniu. W jakiś sposób czułam, że coś jest nie tak. Nadal nie mam pojęcia, co wyczułem - zapach? Postawę? Wyraz twarzy? ale moje serce zaczęło walić. Moje ciało krzyczało: "Wynoś się stąd!". Na następnym czerwonym świetle otworzyłam drzwi i wyszłam bez słowa. Nie wydawał się zaskoczony. Ledwo obejrzał się za siebie. W końcu zaufałam swojemu instynktowi. Ile dziewczyn nie ufało? Albo były zbyt uprzejme, by odejść?
Na szczęście nigdy nie zostałem napadnięty ani prześladowany. Być może nawet tacy brutalni ludzie byli zszokowani moją naiwnością. Ludzie, których poznałam w tamtych czasach, również nie byli zbyt zręczni w manipulowaniu; zanim poznałam kilka takich osób, byłam już nieco mniej naiwna. W każdym razie, przestałam reagować na mężczyzn podchodzących do mnie w parku. Łatwiej było powiedzieć niż zrobić. Powoli przestałam w ogóle chodzić do parku.
Gdybym mógł cofnąć się w czasie i dać radę mojemu młodszemu ja, powiedziałbym jej: ?Słuchaj swoich instynktów. Nie służą tylko do dekoracji. Mają swój cel. Jesteś w dżungli, nawet jeśli jest betonowa, a nie zielona. Obserwuj uważnie. Otwórz szeroko oczy i uszy. I nie siadaj w samochodzie z nieznajomymi.
Nadal generalnie ufam ludziom. W większości przypadków wychodzi mi to na dobre. Ale teraz jestem znacznie bardziej wymagający, a moje kryteria są znacznie wyższe. Miałem na tyle szczęścia, że wyszedłem z tych doświadczeń bez szwanku. Ale ile dziewcząt (i chłopców) nie miało tyle szczęścia?
Niektórzy twierdzą, że uczenie dziewcząt dbania o swoje bezpieczeństwo oznacza obwinianie ofiary. Nie rozumiem takiego czarno-białego podejścia. Gdybyś powiedział dziecku: "Nie siadaj w samochodzie z nieznajomymi", a dziecko i tak zostało porwane, to winiłbyś dziecko czy porywaczy? Nastolatki mogą mieć bardziej rozwinięte mózgi i więcej doświadczenia niż małe dzieci, ale nie są wystarczająco doświadczone. Nie mogą sobie łatwo wyobrazić wszystkich rodzajów różnych ludzi. Nawet dorośli ludzie nigdy nie mogą być całkowicie przygotowani na wszystko, co może się wydarzyć. Naucz swoje dzieci, jak znaleźć równowaga między ostrożnością a wolnością. I tak, oczywiście, naucz chłopców postrzegać dziewczyny jako ludzi. Jest zbyt wiele toksycznych modeli, które uczą ich czegoś przeciwnego.
Powiązane artykuły:
Dar strachu (i kilka wspomnień)
Jak nauczyć dzieci korzystać z intuicji?